Rajd - etap siódmy. "Z wizytą u burmistrza Hanoweru! Śladem szczurołapa z Hemeln"
"Za nami już siódmy dzień rajdu rowerowego organizowanego przez Gminę Miejską Łeba oraz Gminę Nowa Wieś Lęborska. Dziś rowerzyści mieli do pokonania ponad 126 kilometrów. Dzień dość ciekawy gdyż obfitujący w różnego typu spontaniczne i niespodziewane sytuacje. Zarówno te dobre jak i te złe.
Przed godziną 10.00 wyjechaliśmy z Hanoweru. Wszystko to za sprawą przyjacielskiej wizyty w Urzędzie Miasta Hanower „Rathaus” u Burmistrza Miasta Hanower – Pana Stefana Schostok. Opowiedzieliśmy Burmistrzowi o celach rajdu, jak również zaprosiliśmy go do odwiedzenia naszych obu gmin. Wręczyliśmy mu m.in. ręcznik kąpielowy z logiem Łeby, z którego Pan Burmistrz bardzo się ucieszył. Wieczór wcześniej po kolacji mieliśmy nieco czasu aby pozwiedzać Hanower nocą. Miasto niezwykłe, bardzo czyste i nietuzinkowe. Naprawdę warte odwiedzenia. Ale wracajmy do dnia dzisiejszego.
Następnie „team” promocyjny ruszył szybciej do miejscowości Hameln zapytać się o możliwość zorganizowania spotkania włodarzy tego miasta z naszymi cyklistami. Udało się! Na powitanie wyszedł do nas Burmistrz Miasta Hameln – Pan Claudio Griese wraz z Panią Birgit Lucadei. Po krótkiej rozmowie przekazaliśmy drobne upominki z naszych gmin. Również otrzymaliśmy drobne upominki na pamiątkę.
Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że miejscowość ta jest bardzo popularna, także w Polsce, a ściślej mówiąc legenda z nią związana. Wszyscy przecież znamy opowieść o „szczurołapie”, który przegonił myszy z miasta za pomocą fleta za pewną kwotę pieniędzy od mieszkańców, którzy przystali na tą propozycję. Gdy szczurołap wyciągnął „piszczałkę” i zaczął na niej grać nagle wszystkie szczury podążyły za nim za mury miasta i wpadły do pobliskiej fosy. Gdy powrócił po obiecaną zapłatę mieszkańcy odmówili mu jej. Ten rozgoryczony powrócił kilka dni później i przy pomocy owej piszczałki odegrał tą samą melodię, ale tym razem wszystkie dzieci w wieku od 4 lat podążyły za nim w amoku. Wyprowadził je daleko za miasto po czym wraz z nimi zniknął na zawsze. Legenda głosi, że zaginęło w tym czasie ponad 130 dzieci.
Opowieść niezwykła, tak samo jak same miasto. Wąskie lecz bardzo urokliwe uliczki zrobiły na nas piorunujące wrażenie. Tak wielkie, że postanowiliśmy się tu zatrzymać na 2 godziny oraz zjeść obiad. Oczywiście trzeba było zakupić pamiątkowe magnesy na lodówkę. Niestety też otrzymaliśmy mandat od miejscowej straży miejskiej, ale nie będę się nad tym tu rozwodzić :P
Następnie podążyliśmy w kierunku miejscowości Paderborn (Elsen), w której to nocujemy. Siły nie opuszczają naszych rowerzystów i dzielnie jadą przed siebie."
SPRAWDŹ AKTUALNĄ POZYCJĘ ROWERZYSTÓW
Tekst i fot. Michał Sałata